Tydzień na Islandii

Wszystko co może dać Islandia. aut. P. Paprzycki

Nasz wyjazd na Islandię był planowany już kilkakrotnie w związku z potrzebą zdobycia najwyższego szczytu Islandii do Korony Gór Europy. Niestety najbardziej zainteresowany tym prezes nie ze względu na plany wyjazdu swoim samochodem musiał odpuścić z powodu braku biletu na prom (!). Ostatecznie pojechaliśmy w składzie: Iwona, Piotr, Karolina i Krzysztof Paprzyccy, Paweł Szyszko, Wojtek Wesołowski oraz rodzina Grzegorza Szcześniaka.  
Wobec nieobecności Pawła Krawczyka cały wyjazd z założenia górsko-turystycznego zamienił się w turystyczno-górski. Mimo, że przygotowywaliśmy się na zdobycie Hvannadalshsnukur, nie było parcia ani też czasu na zrealizowanie tego celu. Ostatecznie wybili nam go z głowy miejscowi przewodnicy oraz fatalna pogoda, która nas do reszty zdeprymowała. Zostało zbyt mało czasu na oczekiwanie meteorologicznej poprawy  w kontekście niezliczonych innych przewidzianych w programie atrakcji. Oczywiście nie mogliśmy nie pójść w góry w ogóle - wspięliśmy się ponad lodowce, na widokowy szczyt Kristianartindar oraz na wulkany wyspy Heimey i kompleksu Krafli.
Udało nam się w ciągu nieco ponad tygodnia objechać całą wyspę i odwiedzić niezliczone ilości wodospadów, czarnych i kryształowych plaż, kąpielisk i niesamowitych aktywnych pół termalnych. Ich zwieńczeniem była nocna obserwacja erupcji wulkanu Fagradasfjall - niesamowity spektakl warty marznięcia na wietrze, moknięcia i sześciu kilometrów górskiego szlaku. Swoją drogą islandzka pogoda nas nie rozpieszczała, nasz kamper niemal nie został przewrócony przez nadmorskie wichry, a kolejna zimna i mokra noc doprowadziła wszystkich śpiących poza tym pojazdem do prawdziwej desperacji.  
Prezes nie da za wygraną i w ramach korony Europy zamierza w 2023 roku spróbować ponownie pojechać na Islandię i jesteśmy pewni, że dołoży wszelkich starań, aby pokonać lodowce najwyższej góry Islandii. 

„Zimno, mokro i wieje” – filmowy zapis naszej islandzkiej podróży