Lawiny schodzą powtórnie – analiza wypadku w lodospadzie Batal

Książka Krystyny Palmowskiej (Stapis 2020)

Krystyna Palmowska - Zaklętym w górski kamień

Wreszcie rzetelny i nowoczesny materiał o wyprawie 1973

W ramach poszukiwań materiałów do uczczenia 50 rocznicy lubelskiej wyprawy w Himalaje Lahul 1973 i równocześnie 15-lecie wyprawy himalajskiej MKT z 2008 roku, wpadła nam w rękę niedawno wydana przez Stapis książka Krystyny Palmowskiej "Zaklętym w górski kamień" poświęcona wypadkom górskim złotej ery polskiego himalaizmu. Bardzo się cieszymy, że pierwszy rozdział książki ("Lawiny schodzą dwa razy") autorka poświęciła właśnie pierwszej polskiej powojennej wyprawie w Himalaje i równocześnie pierwszej polskiej tragedii himalajskiej. 

Pani Krystyna, wybitna himalaistka, z którą mieliśmy okazję rozmawiać w 2016 roku na festiwalu filmów górskich w Lądku, pierwsza kobieta na Rakaposhi i Broad Peaku wykonała doskonałą pracę archiwalną z pomocą naszego członka honorowego Zygmunta Nasalskiego. Udało się jej wyczerpująco naświetlić nie tylko okoliczności nieszczęśliwego wypadku pod CB13, ale także przebieg samej wyprawy, która nie doczekała się dotąd takiego upamiętnienia i podsumowania w nowoczesnej górskiej literaturze. Duża część rozdziału jest poświęcona kontrowersjom i polemikom wokół tragedii związanym z publikacjami medialnymi, kiedyś bardzo burzliwym. Cieszymy się tym bardziej, że Pani Krystyna wspomniała przy okazji także o naszej  "wyprawie", co pozwolę sobie tutaj zacytować:

"Wśród lublinian pamięć o pionierskiej wyprawie jest wciąż żywa. W 2008r., w trzydziestą piątą rocznicę ekspedycji, w rejon Himalajów, w którym działała ekipa Stepka, wyruszył sześcioosobowy zespół . Śladem Czarneckiego na szczyt CB13a próbowali wejść członkowie Medycznego Klubu Turystycznego. Lodowiec Batal przez ten okres znacznie się zmniejszył i zmienił konfigurację, nie znaleziono śladów bazy wysuniętej z 1973 roku.
Niespodziewanie dużym problemem okazało się też odszukanie drogi prowadzącej na CB13a. Ze względu na niedokładne opisy i brak odpowiednich map, zespół musiał w końcu przeprowadzić szereg rekonesansów, w rezultacie do ataku wyruszono nie z Lodowca Batal, a z sąsiedniej doliny Kudu. Założonych planów nie udało się jednak zrealizować do końca. Najbliżej celu, w odległosci około 200metrów od wierzchołka CB13a znalazł się jeden z uczestników - Mariusz Baskurzyński, który dotarł do zwornika w głównej grani szczytów CB. Młodzi medycy powrócili pod wrażeniem dokonania poprzedników sprzed 35 lat."  

Zapraszamy wszystkich członków do przeczytania tej pasjonującej lektury i zobaczenia jaką cenę zapłaciliśmy za największe osiągnięcia polskiego sportu wysokogórskiego. To także dla nas wszystkich przestroga o konieczności dobrego kalkulowania ryzyka w naszych własnych górskich przedsięwzięciach.

Piotr Paprzycki