Zimowe Tre Cime di Lavaredo (oczywiście tylko pod ścianę)

tekst i fotografie - Paweł Krawczyk

Korzystając z narciarskiego wyjazdu do Południowego Tyrolu we włoskie Dolomity (region Sesto), postanowiłem zobaczyć na własne oczy jedne z najsłynniejszych dróg wspinaczkowych w Alpach – pionowe urwiska Tre Cime di Lavaredo. Pora ku temu nie była zbyt odpowiednia – półtora tygodnia wcześniej zeszły we włoskich i austriackich Alpach potężne lawiny, w tym ta na graniczną Przełęcz Brennero, która 2 lutego 2019 roku unieruchomiła w górach setki samochodów. W dolinach zalegało ponad 2 metry śniegu i szlak doliną Altensteiner oraz schronisko pod Tre Cime im. Antonio Locatellego pozostawały zamknięte, ale pogoda się ustabilizowała i od kilku dni świeciło słońce.  Tego dnia kilkanaście osób zdecydowało się na podejście pod Tre Cime na nartach turowych i rakietach śnieżnych. Byłem jedyny wyposażony jedynie w zwykłe buty i raki. Boleśnie nauczyłem się, że narty utrzymują człowieka na powierzchni śniegu, a osoba ich pozbawiona zapada się po pas w śniegu, mimo że rozpaczliwie trzyma się utwardzonej ścieżki. Po 4 godzinach mozolnej wspinaczki dotarłem w pobliże osławionych ścian. Imponujące szczyty: Cima Ovest (2973 m n.p.m.), Cima Grande (3003 m n.p.m.) oraz Cima Piccola (2857 m n.p.m.) wznosiły się tuż pod zimowym słońcem i ponad wymarłym schroniskiem. Najbardziej osławiony okap na Cima Ovest jest odsunięty o około 40 metrów w rzucie pionowym od podstawy ściany, co powoduje, że kilkudziesięciometrowa strefa u jej podstawy pozostaje sucha nawet podczas intensywnych opadów deszczu. Na ścianach Tre Cime prowadzą najtrudniejsze drogi wspinaczkowe w Alpach o wycenie VI+. Wśród pierwszych zdobywców tych niebotycznych ścian trzeba wymienić Emilio Comici, Angelo Dimai i Giuseppe Dimai, którzy w 1933 roku wytyczyli w ciągu 3 dni nową drogę o trudności VI stopnia na północnej, wysokiej na 550 metrów ścianie Cima Grande. Cztery lata później tą samą ścianę Emilio Comici przeszedł samotnie w ciągu zaledwie 4 godzin. Mniej więcej tyle czasu zajął mi „wycof” w kopnym śniegu przez próg Doliny Altensteiner.

MKT pod Tre Cime