Dramatyczna próba przejścia grani Tatr

Przejście Grani Tatr to jeden z ambitniejszych celów górskich wspinaczy. Dla członków MKT Maćka Strzemskiego i Michała Drożdża próba przejścia omal nie skończyła się nieszczęściem. Załamanie pogody po zdobyciu pierwszych szczytów uwięziło naszych wspinaczy na przymusowym biwaku w ścianie, gdzie zostali na szczęście niegroźnie porażeni piorunem. Na osłodę Maciej i Michał postanowili zrealizować trudne wejście na najwyższy szczyt Słowacji - Gerlach. Zapraszamy do obejrzenia kilku fotek.
Według informacji Maćka Strzemskiego przejście grani Tatr było przez naszych wspinaczy metodycznie zaplanowane. Zostały przygotowane nawet depozyty na trasie, aby przejście odbywało się w minimalnym obciążeniu. Od pierwszego dnia szło nieźle. Po starcie z przełęczy Pod Kopą padały kolejno Jagnięcy Szczyt, Czerwona Turnia, Modra Turnia, Kołowy Szczyt. Niestety po zdobyciu Czarnego Szczytu pogoda dramatycznie się zmieniła, rozpętała się poważna burza, która zmusiła wspinaczy do przymusowego biwaku w ścianie. Kiedy leżeli w płachtach biwakowych zalewani deszczem i zasypywani gradem, jedna z błyskawic uderzyła tak blisko, że poważnie to odczuli. Maćka tylko mocno "popieściło", ale Michał został całkowicie oszołomiony i przez dłuższy czas nie potrafił powiedzieć gdzie się znajdują i co się właściwie stało. Ponieważ akcja przejścia grani została przerwana na dwa dni, Maciek z Michałem odpuścili plan i po dojścu do siebie postanowili przejść ciekawą drogę Martina na Gerlach. Prowadzi ona przez Wielicki Szczyt, Litworowy Szczyt, Wysokie Gerlachowskie (Niżnią i Wyżnią), Lawinowy Szczyt i Zadni Gerlach

Fot. M. Strzemski