Sezon 2008 w sekcji wspinu

Tekst P. Janusz

Z przyjemnością mogę stwierdzić, że członkowie sekcji wspinaczkowej MKT (Kasia Kurcman, Piotrek Janusz i Michał Drożdż) wspierani przez zaprzyjaźnionych wspinaczy z różnych rejonów Polski) nie próżnowali w tym sezonie. Po inauguracji w Rzędkowicach na przełomie kwietnia i maja rzuciliśmy się w wir naszej ostatniej sesji zdając kolejne egzaminy.
W czerwcu po kilku dniach czytania o dyssolucjach powolnych, prędkich i innych ciekawostkach psychiatrycznych zaczęła w nas wzbierać złość. „Produkt regeneracji imaginacyjnej półschematu ciała usuniętego ze świadomości na drodze autoamputacji” przelał czarę goryczy i zapadła szybka decyzja- jedziemy do Kamieńca! Ze względu na charakter skały spędziliśmy tam tylko trzy dni. Piaskowiec szorstki niczym papier ścierny był bezlitosny dla naszych palców, butów i niekiedy brzuchów. Mimo bólu nie leniliśmy się i udało się poprowadzić wiele fajnych dróg jak Prostowanie prawej płyty VI.2+, Rewelacje Mesmeryczne VI.2, Muminki VI.1+ czy Bulinki VI.1+. Po ukończeniu studiów nic już nie stało nam na przeszkodzie aby cały wolny czas spędzać w skałach. Na Kamieńcu byliśmy jeszcze dwukrotnie. Tradycyjnie większość czasu spędzaliśmy w Rzędkowicach i okolicznym Podlesiowie.
Aura w tym roku była dość sprzyjająca. Przez większość czasu towarzyszyło nam słońce od czasu do czasu przerywane deszczowymi popołudniami. Mogliśmy wtedy dać wytchnienie naszym palcom, wędrować po okolicznych lasach i zbierać grzyby. Rzędkowice stałym bywalcom znane są z dość gwałtownych letnich burz. W tym sezonie również nas one nie ominęły. Mieliśmy też okazję podziwiać z bliska dość rzadkie zjawisko- małą trąbę powietrzną która zmusiła nas do bardzo szybkiej ucieczki ze skał (tak szybkiej, że nawet nie zdążyliśmy zrobić zdjęć).
Szczegółowa litania naszych przejść mogłaby na czytających zadziałać lepiej od tabletki nasennej, dlatego przedstawimy tylko krótkie ich podsumowanie. Najbardziej w tym sezonie napocił się Piotrek Janusz który poprowadził 61 dróg o trudnościach od IV do VI.3. Tym samym zrobił ogromny postęp od zeszłego sezonu w którym jego najtrudniejsze przejścia osiągały wycenę VI.1+. Podczas jednego z pierwszych wyjazdów udało mu się poprowadzić jedną z kultowych rzędkowickich dróg- Magnezjówkę VI.2+. Jest to piękna 27-metrowa dziurkowa płyta, z którą zmagał się od dwóch sezonów. Potem było już tylko lepiej. W pięknym stylu po niezbyt długiej walce i zaskakująco małej liczbie zaliczonych lotów padło pierwsze VI.3- Warianty Klasyczne. Po tym sukcesie Piotrek zabrał się ochoczo do wyprostowania Wariantów (VI.4-)- póki co TR. Długo można by jeszcze wymieniać inne klasyki tamtejszego rejonu z którymi udało mu się zmierzyć- Myśliwi z Jurgowa VI.2+, Filarek Profosa VI.1+. Filar wyklętych VI.1+ czy Prostowanie Horyzontów Techniki VI.2 to tylko niektóre z nich. Kasia Kurcman borykająca się nadal z kontuzją poprowadziła nieco mniej- 39 dróg, o trudnościach od IV do VI.1+. Jej również udało się wyrównać kilka starych porachunków z poprzednich sezonów ( m.in. Skorek Wach) oraz poprowadzić pierwsze VI.1+ ( Jagodziany Filarek SG i droga bez nazwy na Górze Zborów). Michał Drożdż przeszedł kilkanaście dróg w Rzędkowicach i Dolinie Będkowskiej. W tym sezonie skoncentrował się raczej na działalności górskiej i przygotowywał się do wyprawy na Mont Blanc, która zakończyła się sukcesem. Mieliśmy okazję powtórzyć wiele dróg prowadzonych przez nas w poprzednich sezonach których nie uwzględnialiśmy w tej statystyce. Patentowaliśmy także kilka dróg którymi mam nadzieję będziemy się mogli pochwalić w przyszłym sezonie.
Ale nie samym wspinaniem człowiek żyje, tym bardziej że starty naskórek i obolałe mięśnie potrzebują czasem chwili wytchnienia. Dlatego w lipcu wybraliśmy się na kilka dni na Dolny Śląsk. Mieliśmy okazję zwiedzić Wrocław- jedno z najstarszych i najpiękniejszych polskich miast, w którym jest 12 wysp i ponad 100 mostów. Poza urokami starego miasta podziwialiśmy także Ogród Botaniczny w którym znajduje się ogromna ekspozycja roślin z całego świata oraz największa w Polsce kaktusiarnia. Poznawaliśmy także bogatą historię oraz zwiedzaliśmy wnętrza i ogrody Zamku Książ, wybudowanego przez Bolka I Surowego, Księcia świdnickiego ok. 1290 roku. Oficjalne zakończenie sezonu miało miejsce pod koniec października, kiedy to przez 2 dni z kolegami z różnych zakątków kraju wspinaliśmy się i biesiadowaliśmy przy ognisku wymieniając doświadczenia z sezonu i planując kolejne wyjazdy i wyprawy. My jeszcze daliśmy się skusić pięknej jurajskiej jesieni i na dobre pożegnaliśmy się z sezonem dopiero 11 listopada. Nie chowamy jednak szpeju zbyt głęboko w szafie - cały czas trenujemy i mamy nadzieję, że przyszły sezon będzie dla nas równie pracowity.